3mm
Adrianna Alksnin

Tekst znalazł się w finale konkursu dramaturgicznego X Metafory Rzeczywistości organizowanego przez Teatr Polski w Poznaniu.
1. scena w kościele.


MĄŻ
Biorę sobie ciebie, bo takie jest moje prawo i obowiązek, nakaz tradycji i wymóg instytucji zwanej rodziną. W imię ojca i syna i ducha świętego.

MĘŻCZYZNA W CZERNI
Amen!

MARIA
Usta ust dotknęły i w pocałunku szczerym się zwarły, wyznaczając mi w życiu punkt odniesienia i cezurę, znosząc podziały na ja i ty, które zgodnie z prawem spoić ma się w jedno. Ja wybrana, ja na nowo nazwana, ja w świetle prawa wzięta i na łono rodziny przyjęta, na dobre i złe, w chorobie i zdrowiu, oddaje się cała. Możesz mnie sobie wziąć. 

MĄŻ 
Biorę sobie ciebie i przenoszę przez próg mego domu, w którym czeka na nas mama, wykrochmalone prześcieradła i jeszcze ciepły placek drożdżowy ze śliwkami.

MĄŻ
Chcę, żebyś czuła się tu jak u siebie, więc pozwalam ci wybrać firanki i kolor narzuty na łóżko, które będziemy dzielić. W pozostałych sprawach zdaję się na gust mamy. W końcu to jej dom.

TEŚCIOWA
To mój dom i prześcieradła też moje, więc witaj i bądź mi córką, a ja będę teraz matką w dwójnasób. 

MĄŻ
Mamo, teraz możesz być mamą i dla Marii.

MARIA
Dziękuję. Teraz może pani być mi mamą.

TEŚCIOWA
Witaj, córeczko! Tak się cieszę!

3. szpital powiatowy.

MARIA
Szara cera. Spuchnięte powieki. Zawroty głowy. Bóle w podbrzuszu. Niepokój. Przyśpieszone bicie serca.

MĄŻ
Martwimy się. Chcemy sprawdzić, co się dzieje. Nie lubię niedopowiedzeń. 

MARIA
Puls zniknął.

MĄŻ
Szpital. Kolejka. Długie godziny spędzone na korytarzu. Niepewność. Bezsilność. Bezradność.

MARIA
Mam w sobie ognisko bólu. Noszę w sobie śmierć. Chcę umrzeć. Nie mogę umrzeć. Muszę czekać cierpliwie na swoją kolej.

MĄŻ
Chodzenie. Dreptanie. Czekanie. Siadanie i wstawanie. Palenie papierosów uporczywe. Z nogi na nogę. I tak w kółko.

MARIA
Diagnoza. Iskra, która we mnie płonęła, już nie płonie, zgasła. Czuję pustkę, czuję śmierć. Czekam na swoją kolej. Nie mogę już dłużej. Idę do łazienki i obserwuję, jak wypływa ze mnie życie. Pielęgniarka łapie je do słoika. Wychodzi. Zostawia mnie samą na zimnych, umazanych krwią kafelkach. 

PIELĘGNIARKA
Trzeba poczekać, nie ma lekarza. Jutro będzie. 

MARIA
Zaciskam zęby, głowę chowam pod poduszką, gryzę zaciśniętą pięść. Czekam.

MĄŻ
W południe przychodzi lekarz. Jest już po sprawie.

MARIA
Dostaję znieczulenie, ale wszystko widzę. Pielęgniarka szuka słoika. Znalazła jakiś. Nie wiem, czy to mój. Nie chcę się zastanawiać. Znieczulenie działa. Jest mi wszystko jedno. 

MĄŻ
Dlaczego?

MARIA
Dlaczego?

MĄŻ
Co zrobiliśmy źle?

MARIA
Co zrobiłam źle?

MĄŻ
Miałem w sobie tylko miłość. Teraz mam tylko pustkę.

MARIA
Miałam w sobie tylko miłość. Miałam w sobie zbyt mało miłości. Moja miłość była niewystarczająca, żeby utrzymać życie. Moja miłość to za mało. Może nie umiem kochać naprawdę. Może wcale tego nie chciałam. Nie wiem, czego chciałam. Skoro moje ciało nie było gotowe na miłość, może ja też nie byłam gotowa, żeby przyjąć tę miłość. Żeby podarować miłość. Żeby podarować życie.

PIELĘGNIARKA
Twój słoik. Czekam na decyzję.

MARIA
Nie rozumiem, jaką decyzję mam podjąć.

PIELĘGNIARKA
Proszę podać imię.

MĄŻ
Proszę podać imię?

PIELĘGNIARKA
Sprawy trzeba nazywać po imieniu. Więc nazwijcie.

MARIA
Nie wiem jak mam na imię. Zapomniałam nazwy rzeczy, kolorów i uczuć. Proszę podać imię?

PIELĘGNIARKA
To formalność. Proszę podać. Wszystko jedno jakie.

MARIA
Chłopiec czy dziewczynka?

PIELĘGNIARKA
Proszę zadecydować, mnie jest wszystko jedno.

MARIA
Mnie nie jest wszystko jedno.

PIELĘGNIARKA
Nie jesteś tu sama. Mam tu jeszcze cztery słoiki do nazwania.

MARIA
Jezus Maria…

PIELĘGNIARKA
To Jezus, czy Maria?

MARIA
Co?

PIELĘGNIARKA
Dobra, nie mam czasu, niech będzie Maria. W imię ojca i syna i ducha świętego amen. Teraz proszę podpisać. Maria. Ładnie będzie wyglądać na nagrobku. 

MARIA
Maria. Zupełnie jakbym to ja w tym grobie leżała, nie ona, jeśli to w ogóle była ona. Nie chcę o tym myśleć.

MĄŻ
Nie chcę o tym myśleć.

PIELĘGNIARKA
Jak to nie chcecie? Inaczej do spalenia pójdzie, razem z innymi odpadami pochodzenia organicznego.

MARIA
Niech spłonie. Zabierzcie to ode mnie. To nie jest żadnego dziecko, żadna Maria, to są trzy milimetry, skrzep krwi, kawałek tkanki. Chcę mieć spokój. Chcę odbyć pracę żałoby i żyć dalej.

MĘŻCZYZNA W CZERNI
Ten skrzep jest święty, bo życie jest święte, każde życie, a zwłaszcza poczęte. Doradzam pogrzeb.

MARIA
Co mam grzebać? Ja nawet nie wiem, czy to życie stracone jest w tym skrzepie czy go nie ma, krew płynęła ciepła i gęsta po udach, wsiąkała w spodnie piżamy, na podłogę się lała i wsiąkała w ręcznik, którym próbowałam zatamować krwawienie. Czy ręcznik i piżamę też mam pogrzebać? Poświęcić brudną wodę, którą zmywano podłogę? Dla mnie ten pogrzeb już się odbył, zostawcie mnie.

6. dom teściowej.

MĄŻ
Nie spałem bardzo długo i modliłem się żarliwie, aż spokój przedziwny w sercu poczułem i ulgę. I nagle w jednej chwili to wszystko nie zrozumiałe, stało się czytelne; to wszystko ciemne, rozjaśniło się, a zmącone stało się klarowne. I słowa miękko szeptane posłyszałem o mężczyzny panowaniu i przesłaniu boskim, aby tę ziemię zaludnić. Zgodnie z prawdą mi objawioną żonę moją do posłuszeństwa postanowiłem zmusić, żeby te obiady jak niegdyś w regularnych odstępach czasu na stole się zjawiały. Żona z początku oporna, na moje postanowienie musiała przystać, bo jak dyskutować z prawem, które nie od człowieka pochodzi?

TEŚCIOWA
Nie można!

MĘŻCZYZNA W CZERNI
Alleluja, chwalmy Pana!

MĄŻ
Dziękuję. To posłannictwo na mnie przez element pozaziemski narzucone natychmiast chciałem wprowadzić w życie, jednak żona była mi niechętną, wciąż to nową niedyspozycją się wymawiając. Początkowo cichą nadzieję żywiłem na potomka mego poczęcie niepokalane, ale jak widać człowiekiem jestem małej wiary i do spłodzenia syna tu będzie czyn potrzebny, gdyż samo słowo nie wystarczy. Na nic się zdało żony przekonywanie z pism objawionych cytatami, że kobieta w cichości ma trwać, a jeśli rodzić nie będzie, to na śmierć się skazuje, choć to rodzenie to rzekomo w bólach ma być. 

MĘŻCZYZNA W CZERNI
W imię Pana Jezusa Chrystusa naszego!

TEŚCIOWA
Amen.

MĄŻ
Bo musi być przecież jakiś cel. Zasada jakaś. Powód, że się to wszystko dzieje i porządek, wedle którego po dniu nastaje noc, a po poniedziałku wtorek. Że po zimie przychodzi wiosna, że w górach są góry, a nad morzem - morze. To chyba nie pomyłka, że od tysięcy lat mężczyzna był głową rodziny, a kobieta nie mieszała się do polityki i innych spraw poważnych. Skoro Bóg tak wymyślił ten świat, znaczy, że tak być powinno i że to lepiej dla wszystkich jest. A po co zmieniać coś, co jest dobre? Sprawdzone? Rozpoznane? No po co? Nie lepiej pozostać przy tradycyjnych rozwiązaniach, praktykowanych z ojca na syna, z pradziada na dziada? Wedle ustanowionego przez boskie prawa porządku?

MĘŻCZYZNA W CZERNI
Albowiem jego jest królestwo, potęga i chwała na wieki.

8. dom teściowej.

MĄŻ
No więc jeśli o mnie chodzi, to żądam wywiązania się z umowy. Proszę o syna. Zdrowego, silnego i podobnego do mnie.

TEŚCIOWA
Wnuk ma być, słyszałaś? 


MAGDA
Już raz był i nie wyszedł. Nie chcę więcej.

TEŚCIOWA
Musi być w tym jakiś plan Pana Boga, że zdecydował się tym ciebie doświadczyć. Trzeba to przyjąć z pokorą i starać się dalej. Od ślubu rok minął a wnuka jak nie było, tak nie ma.

MAGDA
Przyjmuję to z przekorą i odpowiadam: nie teraz. 

TEŚCIOWA
Jak nie teraz, to kiedy? Jak stara będziesz? Upośledzone chcesz dziecko urodzić? No, chyba że o to ci właśnie chodzi. Ale nie myśl, że będę wtedy za ciebie pieluchy mu zmieniać. 

MAGDA
Po prostu nie teraz. Nie wiem kiedy.

TEŚCIOWA
Trzeba rodzić, póki młoda jesteś. 

MAGDA
Chcę żyć, póki młoda jestem.

TEŚCIOWA
A to mało się nażyłaś? Patrzcie, życia się jej zachciewa. To tym bardziej urodzić trzeba. Odchowasz raz dwa i sobie pożyjesz.

MAGDA
Nie teraz.

TEŚCIOWA
Teraz.

MĄŻ
Teraz. Co ja mam kolegom powiedzieć? Na pępkówkę wódka kupiona, sala umówiona, rezerwację nie tak łatwo zdobyć było, i co? Śmieją się teraz, że nawet dziecka spłodzić porządnie nie umiem, jakby to było zaraz takie proste jak wiązanie sznurowadeł.


MAGDA
Nie teraz. Chcę pracować. Zrobić coś dla siebie. Zrealizować się. Przecież mogę. Wcześniej nie wiedziałam. Myślałam, że ja nie. Że mi nie wolno. A teraz chcę spróbować.

TEŚCIOWA
Praca? Jaka praca? Co ty chcesz robić? Co ty umiesz?

MAGDA
Nie wiem, co chcę robić. Ale chcę robić. Chcę robić. Nie chcę, żeby było mi robione. Żeby było za mnie decydowane. Chcę pracować i być samodzielna.

MĄŻ 
Nie kochasz mnie już?

TEŚCIOWA
Samodzielna? Czy ty chcesz się rozwieść? Taki wstyd w rodzinie!


MĄŻ 
To już za wiele. Na rozwód się nie zgodzę. Nie po to się żeniłem, żeby się rozwodzić. Idea rozwodu jest sprzeczna z moim systemem wartości. Stanowczo odmawiam i przywołuję cię do porządku.

TEŚCIOWA
Przyjdź do rozumu! Co ty będziesz sama robić? Bez mężczyzny? Co ludzie powiedzą? Jak sobie poradzisz? Chcesz, żeby na starość nie miał ci kto herbaty podać? Poprzewracało się jej w głowie do reszty, feminizmów się jakichś nawdychała i teraz takie rzeczy wygaduje.


MAGDA
Ja po prostu chcę stać się sobą. To wszystko.

TEŚCIOWA
Oczekuję, że wypełnisz tradycyjną rolę. Zgodną z wymogami i standardami. Oczekuję, że powielisz wzorzec, który ja powieliłam po mojej matce i babce, jak wszystkie pokolenia kobiet przed tobą, ponieważ nie jesteś wyjątkowa i nie widzę powodu, żeby akurat tobie miało się żyć lepiej niż wszystkim antecesorkom w linii żeńskiej przed tobą.

MĄŻ
Oczekuję, że będziesz porządna i czysta jak dom, do którego cię wprowadziłem. Oczekuję, że będziesz miła i uśmiechnięta. Oczekuję, że będziesz się odnosić z troską do moich problemów. Oczekuję, że będziesz o mnie dbać. Oczekuję, że nie będziesz stwarzać problemów. Oczekuję, że zrealizujesz się jako matka. Oczekuję, że wychowasz mojego syna tak, żeby wyszedł na ludzi i żebym się nie musiał za niego wstydzić jako ojciec.

MAGDA
Oczekuję, że odpierdolicie się ode mnie wszyscy.

TEKST: 3mm
Published:

TEKST: 3mm

Published:

Creative Fields