Jako dwunastolatek dostałem od ojca mój pierwszy aparat i tak to się zaczęło. Potem były noce spędzone nad powiększalnikiem. Zapach chemii, w której jakimś magicznym sposobem na naświetlonym papierze pojawiało się to, co wcześniej widziałem w wizjerze swojego aparatu. Tysiące zmarnowanych podczas fo…